Mezoameryka, archeologia, Majów, Maya, Usumacinta, Chiapas, Meksyk, Selva Lacandona, Selwa Lakandonów, Sak Tz’i, Plan de Ayutla, Lacanja Tzeltal, Yaxchilan, Bonampak, Piedras Negras, Tonina, La Mar, Lacanja Chansayab
Przygoda… Wiecie jak to jest iść przez las z mapą skarbu narysowaną na serwetce? Szukałem tak kiedyś ruin Naachtun w trakcie kilkudniowego marszu przez dzicz, w której skrzyżowania niewidocznych ścieżek, dawno zarośniętych wskutek porzucenia, oznaczane były kokardką na gałęzi drzewa. Znak, który w selwie bardzo łatwo jest minąć, przechodząc mimo ledwie o kilka kroków. Pełen emocji szlak, na którym, prócz znalezienia celu, musiałem martwić się o bezpieczeństwo kobiety, zbyt ładnej jak na Peten, zaś jedynym narzędziem do przebijania się przez las okazała się połamana maczeta naszego muletero.
Wył w nocy z bólu, ściskając rękę nadwyrężoną od wycinania przejść tym ułomkiem ostrza tam, gdzie drzewa zawaliły nam ścieżkę tak, że muły nie dawałyby rady ich przejść. Tym razem było łatwiej. Mapa naszkicowana wprawną ręką zawodowego rysownika – jednego z najwspanialszych ilustratorów zaginionych ruin Majów od czasów Catherwooda. Do tego o błędzie dowiedziałbym się w ciągu góra kilkudziesięciu minut, a nie po dwóch dniach marszu przez las w nieznane. Zamiast mułów samochód, a zamiast lasu wioski. Jesteśmy jednak w Chiapas, więc wolałbym las niż wioski…
Chiapas…
Zjeżdżamy z 307 – legendarnej na Riviera Maya, bo prowadzącej tam między pięknymi cenotami. Tu z drogą wiążą się raczej mniej zachęcające historie, o rabowanych turystach, czy autobusach, które muszą jeździć z eskortą. Region kłód rzucanych nie pod nogi, a raczej pod koła oraz częstych wymuszeń. Od zapór stawianych w poprzek dróg, gdzieniegdzie wyjaśnianych przez “panie, kup pan cegłę”, gdzie indziej wprost oznaczających myto, po dojazd do Bonampak, gdzie, po wniesieniu opłaty za korzystanie z nienadającej się prawie do niczego drogi, trzeba i tak pozostawić auto, by następnie przesiąść się do lokalnej taksówki, “bo tak”.
Ale zawsze może być gorzej – Chiapas to region, w którym sporo społeczności ogłasza autonomię od władz centralnych Meksyku, często pod sztandarami Zapatystów. Od 1994 roku w Chiapas trwa bowiem nieugaszone majańskie powstanie. Choć regularne walki trwały jedynie dwa tygodnie i oficjalnie uzgodniono zawieszenie broni, Majowie nie ufają obcym i trudno im się dziwić (stawali przeciwko regularnej armii, która dopuszczała się zbrodni wojennych). W takim klimacie na drogach nietrudno również o zwyczajnych bandytów.
Nie chcą kasy?!
Zapora zatrzymuje nas tuż przy wjeździe na teren pierwszej społeczności. Kilkunastu mężczyzn siedzi na poboczu przy częściowo zatarasowanej drodze. Najstarszy wstaje i podchodzi do auta. Towarzyszy mu chłopak z CAR-15 na plecach. Kątem oka sprawdzam stan utrzymania karabinu. Jest dość nowy i dbają o niego… Po wnikliwej kontroli bagażnika możemy jechać dalej. Nie chcą kasy, choć wyraźnie komunikuję cel naszej drogi.
Chwilę błądzę przejeżdżając przez kolejną miejscowość. Prostokątna siatka ulic nie pomaga, gdy połowa z nich kończy się rowami. W końcu przebijam się przez osadę, ale skręcam w złą drogę. Na szczęście plan – odręczna mapka z zaznaczoną północą mówi mi szybko, że coś jest nie tak.
Zawracam i kontynuuję polną dróżką między ogrodzeniami. Zatrzymuje nas stado krów przepędzanych z pastwiska na pastwisko. Mają wysokie garby i bardzo różnią się od naszych… Na pastwiskach widać już wszędzie kopce. Dawne Plan de Ayutla zajmowało powierzchnię ponad 25 hektarów i nie ograniczało się jedynie do szczytów trzech zarośniętych dziś wzgórz. Jesteśmy na miejscu. Tablica informuje o nieuchronnej karze dla tych wszystkich, którzy poważą się zwiedzać stanowisko bez pozwolenia. But za butem wspinamy się na górę.
Między Tonina a Usumacinta
Wzgórze z Północnym Akropolem ma 45 m wysokości. Wśród zieleni, jeszcze na stoku przebijają pierwsze kamienne struktury. Zbudowane z płaskich i szerokich kamieni, są przez to całkiem inne niż te na Jukatanie. Ta technika przypomina Tonina, to w końcu niedaleko stąd… Na krawędzi przy szczycie cały rząd budowli wzniesionych na wysokich podestach. Zachowało się sporo stiuku, a nawet resztki polichromii.
Nie wiem czy kiedykolwiek widziałem miasto zachowane w tak dobrym stanie! Budynki są znacznie węższe od platform na przekroju bocznym. Mają po trzy wejścia i wysokie dachy w stylu Usumacinta, teraz dość mocno porośnięte, co gubi nieco ich charakterystyczny, trapezowaty kształt. Nad jednym z wejść wisi gniazdo leśnych os. Wiem jakie potrafią być wściekłe, więc staram się przejść tamtędy tak, jakby mnie nie było.
Duch Palenque w Sak Tz’i’?
Mimo dość małej głębokości, w środku znalazło się jeszcze miejsce na wewnętrzne sanktuaria. Przypominają mi tym Palenque, Grupę Krzyża, a trochę Styl Wschodniego Wybrzeża, jednak tu, z uwagi na różnice w konstrukcji sklepień, korytarze okalające wewnętrzne sanktuaria są z przodu bardzo wąskie. A teraz niespodzianka – wewnętrzne sanktuaria w Plan de Ayutla mogą składać się z więcej niż jednego pomieszczenia.
W wewnętrznym sanktuarium dostrzegam resztki czarnego ubarwienia… Wewnętrzne korytarze okalające sanktuaria były niebieskie, w tym po prawej czerwone. Na zewnątrz też Maya Blue i miejscami czerwień. Widzę okrągły i kolumnowy ołtarz, oryginalne nadproża z żelaznego drewna, rzędy otworów popalikowych po poprzecznych żerdziach w wyższych partiach ścian. Co też na nich wieszano? Zioła, grzyby, kadzidła? Inne wota ofiarne?
Tajemnice Północnego Akropolu
Przeskakuję pomiędzy platformami, aby przedostać się do wnętrza Północnego Akropolu. Jest imponujące. Pomiędzy koronami drzew przebija się panorama bliższej i dalszej okolicy. Plan de Ayutla miało trzy takie akropole, zbudowane na zniwelowanych szczytach wzgórz. Pomiędzy nimi, w dole, dziewięć placów i boisko – ponoć największe w okolicy. Dzisiaj znajdują się tam pastwiska, niestety, wszystko pogrodzone. Północny Akropol robi na mnie wrażenie plątaniną wąskich, często ukrytych przejść, schodków… – niezła baza. Z wodą i jedzeniem mogła pewnie bronić się długo.
We wnętrzach struktur również zachował się stiuk. Mniejsze i większe otwory w ścianach pomiędzy komnatami. Wrażenie, jakby miasto zostało opuszczone niedawno. Coś, co Stephens odczuł odkrywając ruiny Zama w Tulum. Ale największe wrażenie robi stromy dach jednej najwyższej spośród budowli. Przyozdobiony schodkowym ornamentem, wcinającym się górnymi krawędziami w jego stromą krzywiznę. Całość ma ponad jedenaście metrów wysokości. To struktura 13. Ostrożnie przemieszczam się w jej kierunku.
Obserwatorium solarne…
Komnaty, jak to u Majów, są bardzo długie i wąskie – to cecha wynikająca z braku umiejętności budowy mocnych sklepień. Te jednak są przy tym nienormalnie wysokie. Pechowo nie zabrałem lasera, ale wiem, że muszą mieć wewnątrz jakieś osiem metrów wysokości, przy długości dziewięciu i szerokości nie więcej niż trzech. Na ścianach resztki stiuku, na stiuku zaś pokłady czarnego barwnika. Ewenement… i drugi raz w ramach tego samego akropolu.
W pierwszej komnacie, na lewo od wejścia, jedyna, niska ława. Po prawej stronie, na samym końcu ściany działowej małe przejście wiodące do tylnej komnaty. Niskie, wąskie i jakby rozwidlone, ze ślepą niszą znikającą w murze. Oprócz koloru ścian stanowi bazę mojej hipotezy o architektonicznym labiryncie, jaki miałby naśladować jaskinię. Mały model zaświatów, ambasada poziomów mroku… Jednak równie dobrze mogło chodzić o efektywne odcięcie światła tak, aby nie przeszkadzać astronomicznym obserwacjom. Czemu nie jedno i drugie?
…czy ambasada zaświatów?
Druga, tylna komnata, ma podłogę znajdująca się nieco niżej. Od wejścia prowadzą do niej dwa niskie stopnie. Mogli nie wiedzieć, jak budować dachy i wiem, że w Meksyku i dziś kładzione z przeciwnych stron kafle potrafią nie spotkać się na tym samym poziomie na środku pomieszczenia, jednak w tym wypadku jestem dziwnie pewien, że Majowie zrobili to specjalnie. Jaskinia! Prosta, ale zawsze… Lustruję rzędy otworów, które miałyby stanowić podstawę dla podłogi wyższego piętra komnat.
Może i było coś w tym względzie na rzeczy, jednak podobne rzędy dosyć małych otworów, w dodatku jeden nad drugim, widziałem dopiero co przed chwilą na ścianach wąskich komnat świątyń, stojących na samym brzegu akropolu. Zbyt blisko pod sufitem, by ktoś mógł myśleć o robieniu z nich wsparcia podłogi kolejnego piętra. W ścianach i sklepieniu prostokątne otwory, które mogą być podobno zorientowane na przesilenie letnie. W podłodze jeden dziwny otwór niewiadomego przeznaczenia. Jak tu się cofnąć w czasie, by zrozumieć to wszystko?!
Przepraszam, czy tu piją?
Gdy wracamy, zatrzymuje nas kolejna blokada. Kilku młodzieńców nieśmiało i jakby z ociąganiem napina sznurek, aby przegrodzić drogę. Wysiadam i przekonuję ich, żeby nie warto się dziś wygłupiać. Łamanym hiszpańskim proszą żebym otworzył bagażnik. Wygląda, jakby sami nie wiedzieli, czego mają szukać, więc w końcu pytam ich o to. Przywołują jeszcze jednego i tłumaczą mu coś w tzeltal. Ten odwraca się do mnie i chwilę jakby szukając w pamięci nie na co dzień używanego słowa, wyjąkuje „alkohol”. Parskam śmiechem i życząc dobrego popołudnia, wsiadam do auta. Ruszam w dalszą drogę.
Na szczęście nie byli to aktywiści z Ostatniego Pokolenia. Chiapas… Naprawdę?! Myśli zaraz wracają jednak do Plan de Ayutla, tajemnicy strzelistego budynku 13, nieznanej tożsamości miasta i zagadkowym królestwie Sak Tz’i, odkrytym przez epigrafików w inskrypcjach z innych miejsc, lecz nadal nie przez archeologów w terenie. Stawiano hipotezę, że to Plan de Ayutla. Czy będzie z tego historia podobna jak z Dzibanche, Calakmul i przez dłuższy czas nieprzypisanym glifem herbowym Węża – Kaanul?!
Zapominane miasto
Ruiny Plan de Ayutla odkryli Lakandoni, nieopodal założonej przez Tzeltali cooperativy o tej samej nazwie. W 1976 r. Peter Schmidt, który otrzymał od nich informację, wysłał do INAH raport, w którym podkreślał spore rozmiary stanowiska oraz doskonały stan zachowania jego monumentalnych budowli. Nazwał je Toyol Na – Dom na Górze w języku Majów Tzeltal. Raport przeleżał następnie przez 28 lat gdzieś w szufladach INAH. Dopiero w 1994 roku Instytut wysłał do Plan de Ayutla archeologa, prowadzącego projekt w odległym o 35 km Bonampak.
W tzw. międzyczasie stanowisko padło ofiarą grabieży i dewastacji przez poszukiwaczy skarbów. Alejandro Tovalín Ahumada alarmował o postępującej degradacji stanowiska w porównaniu z raportem Schmidta. Niestety, jego apel również został zignorowany w INAH. Majowie z Plan de Ayutla sami rozpoczęli oczyszczanie ruin z gruzu i roślinności, chcąc udostępnić je turystom. Poprosili INAH o ocenę tych prac. Pod koniec 2003 r. Luis Alberto Martos López rozpoczął pierwsze działania ratunkowe.
Pierwotne Palenisko?
Stanowisko zajmuje przestrzeń 25 hektarów i do tej pory 74 zidentyfikowane struktury, w tym największe boisko do pitz (pok-ta-pok) nad Usumacintą. Miało 65 m długości, 14 m odległości pomiędzy rampami i konstrukcję podobną do boiska z Tonina, choć tylko jeden znacznik, w formie głęboko wkopanej kolumny w centrum. To ważne dla prób ustalenia tożsamości miasta. Boisko, umiejscowione w geometrycznym centrum założenia, stanowiło jego kosmologiczne axis mundi.
Trzy wzgórza z tym boiskiem w centrum mogły i powinny kojarzyć się z Pierwotnym Paleniskiem – asteryzmem w gwiazdozbiorze Oriona, kojarzonym przez Majów z samym aktem stworzenia. Wzgórze ze Wschodnim Akropolem ma 32 m wysokości, to z Zachodnim aż 65 m. Połnocne, to z obserwatorium, ma 45 m. Sceneria mitu kreacyjnego znanego z księgi Popol Vuh. Akropol na szczycie najwyższego ze wzgórz ma dziewięć tarasów i trzynaście budowli – również nie bez przyczyny… Po tyle było poziomów w podświecie i nadświecie w kosmologii Majów.
Skazane na… Historię
Struktura 25 z Zachodniego Akropolu ma trzy wejścia, wewnętrzne sanktuarium i wzniesiona jest na platformie zbudowanej na planie krzyża. Jako żywo przypomina świątynie z Grupy Krzyża w Palenque. Inne świątynie na tym szczycie nawiązują architektonicznie do budynków z Yaxchilan i Bonampak. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie wojny toczone z królestwem Ak’e (ze stolicą w Bonampak) przez królestwo Sak Tz’i’. Plan de Ayutla leżało między wpływowymi ośrodkami nad Usumacintą: Pa’chan (Yaxchilan) i K’in (Piedras Negras) z jednej strony a Popo’ (Tonina) w Dolinie Ocosingo z drugiej. Położenie przeklęte albo błogosławione…
Zależnie, czy ktoś potrafi wpleść się w pozbawione sentymentów prądy historii, czy też tylko ubolewać jak niefortunnie płyną. Bliżej znajdowało się kilka ośrodków porównywalnego rozmiaru, jak Bonampak, La Mar, Nuevo Calisco, Lacanja Chansayab, czy Lacanja Tzeltal. Gdzieś tu leżało tajemnicze królestwo Sak Tz’i’, które w swoim pięć minut umiało narzucać się sąsiadom. Przez jakiś czas uważano, że to Plan de Ayutla, jednak nowe odkrycia w odległym o kilka kilometrów stanowisku Lacanja Tzeltal z lat 2018-19 skomplikowały tę wizję.
=> część II artykułu o zaginionym królestwie Sak Tz’i’: (zostanie opublikowana już jutro )
Przemek A. Trześniowski 13.0.12.2.9 5 Muluk 12 Mak G4
Wsparcie dla portalu Mezoameryka
Jeżeli uznasz treści publikowane na portalu MEZOAMERYKA: archeologia.edu.pl za użyteczne, wesprzyj nas, przyłączając się do akcji przedłużenia działalności portalu. Wierząc mocno w powszechny i darmowy dostęp do wiedzy, od trzech lat utrzymuję portal własnym sumptem, bez reklam. Opublikowałem tutaj w tym czasie ponad 175 artykułów z materiałami i informacjami pozyskanymi w terenie. Jednak, z roku na rok koszty utrzymania portalu rosną i obecnie jest to już prawie 1200 zł. Dlatego zorganizowałem zbiórkę pod adresem: zrzutka.pl/tp8bu6. Zachęcam do nawet najdrobniejszych wpłat. Wspierajmy polską naukę
Bibliografia:
Biró, Péter (2004) Sak Tz’i’ in the Classic Period Hieroglyphic Inscriptions. Mesoweb Publications
Golden, Charles; Andrew K. Scherer, Stephen Houston, Whittaker Schroder, Shanti Morell-Hart, Socorro del Pilar Jiménez Álvarez, George Van Kollias, Moises Yerath Ramiro Talavera, Mallory Matsumoto, Jeffrey Dobereiner, Omar Alcover Firpi (2020) Centering the Classic Maya Kingdom of Sak Tz’i’. „Journal of Field Archaeology” 45(2), pp. 67-85, DOI:10.1080/00934690.2019.1684748
Martos López, Luis Alberto (2009) The Discovery of Plan de Ayutla, Mexico. Maya Archaeology Reports
Matsumoto, Mallory E.; Andrew K. Scherer, Charles Golden, Stephen Houston (2023) Sculptural Traditionalism and Innovation in the Classic Maya Kingdom of Sak Tz’i’, Mexico. „Ancient Mesoamerica” 34(1):160-183. DOI:10.1017/S0956536121000316
Trześniowski, Przemek A. (2023) Paradygmat jaskiniowy: Rys historyczny i rola jaskiń w kosmologii i świętym krajobrazie Majów. „Mezoameryka” I. DOI: 10.13140/RG.2.2.35580.76165